Loreal Preference Ombre No 2

W ciągu ostatnich kilku tygodni w poszukiwaniu koloru idealnego nieco skatowałam swoje włosy za pomocą drogeryjnych  farb. Jednak dziś już wiem, że obecny kolor zostanie ze mną na dłużej i dam im chwilę wytchnienia...

 Moją historię włosową zawarłam w ostatnim poście z recenzją farby LOREAL Preference w kolorze ISLANDE popielaty blond. 

Tak moje włosy zmieniły swój odcień po użyciu wspomnianej farby.

Pod wpisem z recenzją jedna z Was skomentowała, iż oczyma wyobraźni widzi mnie w najmodniejszym ostatnich miesięcy, kolorze OMBRE...poleciałam więc do Rossmanna  i wrzuciłam do koszyka najciekawszy z kolorów LOREAL Preference OMBRE No 2. dla ciemnych blondynek i jasnych brązów.

 Przypomnę, że farba ISLANDE nadała ziemisty, bardzo chłodny odcień blondu i bardzo szybko się wypłukała...na moje szczęście. Kolor, jaki pozostał po wypłukaniu się popieli, niestety nie zarejestrowałam, ale mogę Wam zagwarantować, że włosy zyskały bardzo naturalny odcień, zbliżony do mojego mysiego blondu.

Ombre od Loreal kupiłam za jakieś 34 zł.. Farba zawierała wszystkie potrzebne składniki wraz ze specjalistycznym grzebieniem do odpowiedniego nakładania farby. Farba , w moim odczuciu jest najzwyklejszym rozjaśniaczem, a cały sekret odpowiedniego efektu końcowego, tkwi w proporcjach proszku rozjaśniającego z konkretnym stężeniem wodą utlenionej jakie zostały skompletowane w zestawie dla poszczególnej grupy odbiorców.

Ekspertem nie jestem, ale mam dość bujną wyobraźnię, dlatego też wskazówki z instrukcji postanowiłam zlekceważyć i ombre wykonać po swojemu.  

 Wg. instrukcji, rozrobiony płyn nakładamy załączonym do zestawu grzebieniem, do linii szczęki i czekamy na odpowiednie rozjaśnienie, zmywamy i voila. Jednak sposób ten naraża nas na fryzurę w dwóch odcieniach bez rozmytej granicy między kolorami. A o to nam przecież nie chodzi...Ombre to ma być ombre, a nie blondynka o czarnych odrostach do połowy głowy.

 Ja swoje rozjaśnianie postanowiłam podnieść bardziej ku górze, aby zbyt szybko nie powtarzać zabiegu, dlatego też rozjaśnione włosy sięgają praktycznie do linii oczu. 

Dobrze czy źle ocenicie same...mi tam się podoba ;)

 Jak zatem wykonałam zabieg rozjaśniania...
-najpierw nałożyłam farbę na dolną partię ok. 7 cm, rozczesałam, aby dobrze pokryć włosy,
- odczekałam ok. 10 min i kolejną powyższą partię, również ok 5-7 cm pokryłam rozjaśniaczem i ponownie całość rozczesałam
- po kolejnych 10 min. pokryłam kolejne 5 cm ponad rozjaśnianymi włosami i ponownie rozczesałam
- dodatkowo zrobiłam jedno grube pasemko na samym środku grzywki ( która u mnie kończy się na granicy szczęki więc nie wiem czy jeszcze można ją nazwać grzywką), tak aby rozświetlić twarz....przy czym zaznaczam,że mój przedziałek znajduje się zazwyczaj na środku...osoby czeszące się na jeden bok mogą zrobić takie pasemko na zewnętrznej granicy grzywki....mam nadzieję, ze wiecie o co mi chodzi.
- odczekałam jeszcze tylko ok.5-7 min ( moje włosy już wcześniej rozjaśniane bardzo szybko zmieniały odcień) i zmyłam farbę...oto i efekt:

 Osobiście jestem bardzo zadowolona bo efekt w dość dużym stopniu przypomina kolor z pudełka Loreal Ombre No 2. Na środkowym zdjęciu najlepiej widać , że granica między kolorami jest rozmyta. 

Jak Wam się podoba LaNińa w takim wydaniu???

 A może którąś z Was zachęciłam do zmiany???

xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx