Od czego tu zacząć, skoro bujnego doświadczenia z eyelinerami nigdy nie miałam. Idąc na skróty zawsze wybierałam intensywne kredki, które w sposób naturalny podkreślały kontur oka. Od pewnego czasu makijaż oka ewoluował i codzienna delikatna kreska ( przy zmianie koloru włosów ) stała się nijaka i mało wyrazista. Pierwsze próby z eyelinerem w tuszu nie skończyły się dobrze....szybko rzuciłam go w kąt. Kolejny był eyeliner w pisaku. Ta forma okazała się genialna, kreski malowały się niemalże same, szybko i niesamowicie profesjonalnie. Był jednak jeden mały szkopuł, a mianowicie kolor...niestety większość eyelinerów w pisaku, koło czerni nawet nie stały...jedynym wyjściem był powrót do ukochanego sprzed laty eyelinera SHISEIDO. Wcześniej jednak do akcji przystąpił eyeliner w żelu od Maybelline i dziś o nim słów kilka.
W cenie ok. 26 zł. otrzymujemy 3g. produktu, zamkniętego w malutkim, szklanym słoiczku z aluminiowym wieczkiem. Całość bardzo estetyczna, lekka i poręczna. W komplecie dostajemy również dość nietypowy pędzelek, o krótkim i zaokrąglonym włosiu. Zgrany duet umieszczony jest w stożkowym kartoniku, dość szybko znikającym z drogeryjnych półek.
Mimo, iż nie mam doświadczenia z eyelinerami, a tym bardziej z tymi w żelu, konsystencja tego produktu przypomina mi bardziej krem ( nieco lżejszy niż w przypadku kremowych cieni Color Tattoo) lub treściwy mus. Kolorystycznie bardzo mi odpowiada, jest faktycznie czarny. Kolor jednak można bardzo swobodnie stopniować. Do aplikacji właściwie nie trzeba się nawet specjalnie przyuczać...wszystko idzie sprawnie, bezproblemowo i szybko. Pędzelkiem manewruje się "na wyczucie", malując kreski o grubości wg.indywidualnych upodobań. Po każdorazowym makijażu pędzelek należy oczyścić, gdyż pozostawiony z resztkami żelu w ekspresowym tempie zasycha co utrudnia jego ponowne użycie.
Po nałożeniu eyelinera na powieki, produkt w dość szybkim tempie zasycha i w moim przypadku w tej formie utrzymuje się aż do wieczornego demakijażu oczu. Nie blednie i nie odbija się na górnej powiece...niestety sporo zależy tu od budowy i kształtu oka...przy mocno opadających powiekach, produkt może nie być tak niezniszczalny jak w przypadku tych bezproblemowych, niezbyt tłustych, dlatego jego ocena jest bardzo indywidualna. Co do trwałości o jakiej zapewnia nas producent...hmm, 24h to w nim nie śmigałam, ale 12h spokojnie wytrzymuje. Ze zmywaniem również nie ma większych problemów, nawet najtańsza dwufazówka czy płyn micelarny dają sobie z nim rade i to bez najmniejszego problemu.
Dodatkową zaletą tego typu produktów jest ich niesamowita wydajność...używając go od ponad miesiąca, zużycie jest minimalne i zapewne posłuży mi ładnych kilka miesięcy...nooo chyba, ze wcześniej wyschnie.
W moim odczuciu jest to bardzo ciekawy produkt ...pytanie tylko czy inne produkty tego typu są równie dobre czy może nawet lepsze. Nie omieszkam sprawdzić popularnego Essence czy Pierre Rene, nie powiedziane jest, że nie szarpnę się na Bobbi Brown czy MAC...jedno jest pewne, ta forma aplikacji jest równie prosta i przyjemna jak aplikacja eyelinerowym pisakiem, z małym dodatkowym plusem...intensywnością czerni w czerni.
Podsumowując...eyeliner + pędzelek = bardzo, bardzo ciekawy zestaw, z pewnością, godny polecenia.
A czym go zastąpić, gdy już się zużyje???
do tej pory używałam czarnego linera z MAC'a, ale już kończy swój żywot i szukam tańszego zamiennika. Maybelline biorę mocno pod uwagę (ciekawi mnie ten pędzelek) i zachęciłaś mnie swoim postem. Mam jeszce brąz i fiolet z Essence i z nich jestem również bardzo zadowolona - mogę polecić ;)
OdpowiedzUsuńNa pewno szarpnę się na ten z Essence.
UsuńWyglada bardzo ciekawie. szkoda, ze nie umiem kreski narysować :/
OdpowiedzUsuńAngela ja też nie umiem...krechy takim linerem są naprawdę banalnie proste...uwierz mi ;)
UsuńPodziwiam!
OdpowiedzUsuńPiękna krecha :)
co najlepsze to taka krecha już pierwszego dnia współpracy z tym linerem, błyszczała na mim oku.
UsuńDzięki ;)
Jeszcze nie miałam okazji spróbować, od lat używam gotowy z miękkim pędzelkiem.
OdpowiedzUsuńJuż kiedyś jak go pokazałaś , spodobał mi się ale teraz jak zobaczyłam na oku , kupie go. Znudził mi się ten mój tj kreski nie są już takie równe. A pisak nigdy mi się nie podobał był taki blady. Fajna recenzja i piękne oko ;)
A czym masz zrobione brwi -piękne ?
Usuńkredka Astor, pisałam o niej:
Usuńhttp://exclusive1mln.blogspot.com/2012/07/astor-eyeliner-pencil-081-brown.html
Linery z pędzelkiem sa paskudne, spróbuj ten a poczujesz różnicę i w jakości i szybkości nakładania. ;)
wow :) pierwszy raz widze taki produkt :) bardzo fajnie, że przedstawiłaś go nam :)
OdpowiedzUsuńWygląda rewelacyjnie :) Jaką masz wprawę w robieniu kresek :)
OdpowiedzUsuńMam go i również bardzo go lubię :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękna kreska! A o tym produkcie naczytałam się i nasłuchałam wielu pozytywnych opinii. Ostatnio brakuje mi eyelinera w kosmetyczce i biorę pod uwagę Inglota :-)
OdpowiedzUsuńOooo Inglota nie brałam pod uwagę...musze o nim poczytac ;)
Usuńbardzo ładnie wygląda na oku :) nie miałam jeszcze tego linera, używałam essence i catrice. na mojej opadającej i tłustej powiece nie trzyma się zbyt długo, więc ja już odpuszczam sobie dalsze testy :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
faktycznei, kształt oka ma tu kluczowe znaczenie...dlatego podkreśliłam, ze moje oczko nalezy do tych bezproblemowych ;)
Usuńuwielbiam Twoje oczy!
OdpowiedzUsuńi jaka ładna kreska. eyeliner ma bardzo ładny słoiczek. ja osobiście polecam żelowy z catrice, na prawdę dobry!
muszę o Catrice poczytać bo jeszcze o nim nie słyszałam ;)
Usuńprzepiękna kreska. ja mam totalnie lewe ręce do malowania eyelinerem, no dramat :D
OdpowiedzUsuńBardzo ładna kreska ;) mi się tak ręka trzęsie jakbym miała delirkę no i niestety nici z kreski ;p
OdpowiedzUsuńEyeliner godny uwagi ;)
uwielbiam to cudo :)
OdpowiedzUsuńMam na niego ochotę:)
OdpowiedzUsuńChyba będę musiała wypróbować. Już dawno nie miałam w ręku eyelinera i nie wiem czy będę umiała robić takie kreski.
OdpowiedzUsuńObserwuję :)
będziesz, będziesz...z tym pędzelkiem to nic trudnego ;)
Usuńkiedys sie nakrecilam na te zelowe linery i kupilam essence.. i stoi nieuzywany bo kurcze robie na co dzien kreske cieniem do powiek.. ;-)
OdpowiedzUsuńWygląda interesująco...
OdpowiedzUsuńEssence się przy nim chowa :)
OdpowiedzUsuńczyli, ze w sensie jesteś bardziej z Maybellinka zadowolona???
UsuńNooooooo. Nieporównywalnie lepiej maluje, nie robi prześwitów :)
UsuńUwielbiam go i chyba już nie zamienię na żaden inny. Szkoda tylko, że w Polsce jest dostępny tylko jeden kolor i mam problem ze znalezieniem fajnych kolorowych eyelinerów - jak się spieszę a mam ochotę na kolorową kreskę, to nie za bardzo chce mi się sięgać po Duraline. Inglot ma dużo kolorów, ale ich eyelinery szybko wysychają na kamień i znowu trzeba się męczyć z Duraline.
OdpowiedzUsuńwidziałam, że jest również w ofercie ( niestety nie u nas) czarny ze srebrnymi drobinkami...jakie jeszcze kolorki można dorwac???
UsuńWłaśnie się nad nim zastanawiałam, a dodatkowym plusem jest pędzelek i zapakowanie w kartonik :D
OdpowiedzUsuńSkusiłabym się, gdybym potrafiła zrobić w miarę dobrą kreskę, ale niestety ... :D
OdpowiedzUsuńObserwuję!
http://vanilliapl.blogspot.com/
xoxo
Godny uwagi choc jak dla mnie troche za drogi.
OdpowiedzUsuńJa uzywam eyelinera w zelu od pierre rene za polowe ceny maybelina :)
zapraszam do siebie
Ależ on czarny, faktycznie 100% czerni, a nie jakaś bladzizna ;) Zainteresowałaś mnie tym produktem, do tej pory używałam żelowych linerów Essence i byłam zadowolona, jednak czerni jeszcze nie mam, więc może skuszę się na Maybelline :)
OdpowiedzUsuńwow
OdpowiedzUsuńjestem zachwycona efektem.
trochę drogi, ale kto wie, może jakaś okazja się znajdzie...
Moni ja go kupiłam za 19 zł. z groszami z 25% zniżką na cała szafę MAybelline...trzeba trochę poszukać, ale warto ;)
Usuńmam podobne odczucia co do eyelinera w zelu+pedzelka od pierre rene:) bardzo podobne sa te produkty:) tyle ze u mnie przetuszczajaca sie powieka, wiec baza potrzebna nawet przy zwyklej kresce:)
OdpowiedzUsuńMam w planach go kupić, ja skończę mój eyeliner. Ja w tej chwili używam eyelinera w płynie z Rimmel'a, ale polecam go, bo jest świetny.
OdpowiedzUsuńFajnie wygląda, ale ja nie używam linerów :)
OdpowiedzUsuńMam ten eyeliner, ale jeszcze go nie używałam :) Obecnie zużywam żelowey Catrice i jest naprawdę fajny :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba taka forma eyelinera, chociaż u mnie malowanie pędzelkiem nie zawsze daje taki piękny efekt.
OdpowiedzUsuńI zdjęcia - strasznie mi się podobają :)
Catrice podobno ma bardzo fajne linery żelowe :)
OdpowiedzUsuńmam i bardzo lubie;]
OdpowiedzUsuńCzaje się na niego od jakiegoś czasu :) Może przy okazji kupię, generalnie wolę jednak pisaki:P
OdpowiedzUsuńwygląda bardzo ładnie,szkoda,że kreski mi wychodzą jak nie powiem co ;p
OdpowiedzUsuńKupiłam ten eyeliner siostrze i jest zadowolona, z pędzla również.
OdpowiedzUsuńJa obecnie używam Elisabeth Arden, essence w żelu oraz w kredce z chanel i mac.
wooowniezly efekt! ale przyznam, ze nie przepadam za linerami w tej formie. moze pora sie przekonac :)
OdpowiedzUsuńNigdy go nie widziałam u siebie ;/
OdpowiedzUsuńwiele osób chwali, fajnie, że się sprzwdza
OdpowiedzUsuńpierre rene miałam nie jest tak czarny jak powinien, ten też średnio mnie satysfakcjonuje, chyba jednak wolę takie w kałamarzu z zatopionym pędzelkiem w lainerze
OdpowiedzUsuńSzok jaka czerń, ja mam ten od Essence
OdpowiedzUsuńJaki polecasz błyszczyk/pomadkę (chociaż wolałabym pomadkę) w kolorze brzoskwiniowym nude, najlepiej matową (albo przynajmniej niezbyt błyszczącą), w cenie tak do 30zł? :)
OdpowiedzUsuńNiestety na swojej drodze nie spotkałam jeszcze idealnej matowej czy satynowej brzoskwinki. Jedyna jaka wpadła w moje posiadanie była błyszcząca Celia 606, którą z czystym sumieniem mogę polecić, jednak jej wykończenie jest zupełnie błyszczące, a efekt kolorystyczny bardzo delikatny.
OdpowiedzUsuńpisałam o niej we wrześniu:
Usuńhttp://exclusive1mln.blogspot.com/2012/09/celia-nude-pomadko-byszczyk-nr.html
niestety zdjecia nie są dobrej jakosci ;(
Uwielbiam! pędzelek jest rewelacyjny:) piekna kreska Kochana:*
OdpowiedzUsuńWciąż nie potrafię zmalować prostej kreski, ale najlepsze rezultaty osiągam, korzystając z eyelinerów w żelu:) Płynna forma tego produktu nie zaskarbiła sobie mojej sympatii.
OdpowiedzUsuńGdy zużyję któryś z eyelinerów Inglota, to rozejrzę się za tym z Maybelline:)
ja musze go przetestowac :) straszni mnie kusi d kad sie pojawil w Uk :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie wygląda :) będę musiała wypróbować bo szukam dobrego eyelinera ;)
OdpowiedzUsuńpiękne zdjęcia i pięknie Tobie w Nim:* ja w czarnych kreskach źle się czuję,:)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię żelowe linery. Dużo łatwiej mi się nimi posługiwać, niż innymi :) Ten również mam, ale trochę zakurzyły mi się umiejętności malowania kresek :P
OdpowiedzUsuń