Kim jest LaNińa? LaNińa ( z hiszpańskiego) to dziewczynka, a dokładniej moja 13 miesięczna córeczka czyli "oczko w głowie" całej rodziny. Dumna mama postanowiła właśnie w ten sposób nazwać swojego bloga, gdyż podobnie jak malutka, blog jest ze mną ostatnimi czasy prawie 24h/dobę. Dodatkowo sama nazwa ( jak dla mnie) brzmi bardzo miękko i jest miła dla ucha, a od momentu kiedy to liznęłam trochę hiszpańskiego było to najsłodsze słówko jakie poznałam.
Od zawsze lubiłam świat kosmetyków i modę.Nigdy jednak nie miałam wystarczająco wiele czasu na śledzenie czy odkrywanie nowości kosmetycznych.Często sama eksperymentowałam z kosmetykami, potrzebne informację wyszukiwałam w necie, a powodzenia czy porażki kosmetyczne traktowałam jako coś normalnego.Kosmetyki i ciuchy kupowałam raczej przypadkowo bez większego wcześniejszego przygotowania ( w tej chwili jest zupełnie inaczej).Najzwyczajniej w świecie kupowałam to co mi się podobało w danym momencie (teraz zakupy są dokładnie przemyślane). I właściwie zawsze kończyło się pełną półką kosmetyków czy też szafą pełną ubrań( teraz są dokładnie dopasowane do potrzeb). Ale co z tego jak i tak nigdy nie miałam co na siebie włożyć, a kosmetyki w większości powodowały alergie lub źle dopasowane, nie spełniały moich oczekiwać czyli obietnic producenta.
Jak chcesz ominąć wywodu na temat macierzyństwa, pomiń szary tekst.
Do czasu porodu żyłam naprawdę szybko. Praca, znajomi, rodzina. Na nie wiele więcej miałam czas.
Ale odkąd LaNińa jest na świecie, priorytety się trochę zmieniły. Najważniejsza jest rodzina, a właściwie ja sam, a później mój TŻ i LaNińa. Wiem, że pewnie teraz posypią się słowa krytyki " co za wyrodna matka", ale dopiero po pewnym czasie,ja sama, zrozumiałam,że szczęście dziecka jest tak naprawdę zależne tylko i wyłącznie od szczęścia jej najbliższych. Zaraz po porodzie i przez jakieś 6 miesięcy stawałam na głowie, aby perfekcyjnie zajmować się córką,dom był wysprzątany, obiad ugotowany, a do tego zadowolić jeszcze wszystkich w około, aby nie zaniedbać( regularnych jak dotąd) spotkań ze znajomymi czy rodziną.
Niestety pogodzić się tego nie da, nawet taki cyborg jak ja. Skutki były zupełnie odwrotne od zamierzonych, a mianowicie byłam cały czas przemęczona (tzn. podkrążone oczy, ciągle niewyspana, zaniedbana i nie zadowolona z życia), po mieszkaniu biegałam, aby ze wszystkim zdążyć, coraz to częściej dochodziło do poważnych kłótni z moim TŻ ponieważ mieliśmy inny zamysł wychowywania naszej córci, ale w tym ciągłym biegu nie mieliśmy nawet czasu na wspólne obgadanie " jak to właściwie ma być""kto co ma robić i jaki ma być podział obowiązków". Przez to wszystko LaNińa nie wiele miała z tak przemęczonej mamy, a i TŻ coraz rzadziej się uśmiechał. Wszystko miałam na głowie...no ale przecież sama tego chciałam...rodzice oferowali , że co drugi dzień mogą się zająć malutką, ale przecież JA DAM SOBIE RADĘ!!!!!!!!! Dupa nie dałam rady bo tak naprawdę nie tędy droga. Drogie dziewczyny planujące czy też posiadające już maleństwa, pamiętajcie najważniejsze jest Wasze DOBRE SAMOPOCZUCIE.
Od kilku miesięcy odnalazłam spokój ducha...hehehe. Tak na poważnie to dopiero jak zrozumiałam tą zależność zaczęłam się cieszyć macierzyństwem i mam o wiele więcej czasu dla córki, rodziny, domu i nowych pasji. Trwało to trochę, ale było warto.
W tej chwili przebywam na urlopie wychowawczym i szczęśliwie wychowuję córeczkę. Mam też troszkę więcej czasu na zgłębianie wiedzy kosmetycznej i tworzę własne wardrobe clothes ( gdyż całkowicie zmieniła mi się sylwetka i przybyło kilka kilo). Właściwie wszystkie te zmiany rozpoczęły się dzięki wspaniałym youtubowiczkom, a teraz także blogującym dziewczynom.
Tak na zakończenie tej pierwszej części wywodów o sobie ( nie chcę zanudzać), chciałabym powiedzieć, że rozpoczęłam pisanie bloga zupełnie spontanicznie 3 dni temu, a dziś już czuję ogromną satysfakcję z tego, że będę mogła wyrazić siebie i swoje spostrzeżenia na różne tematy. I dlatego też nie nastawiam się na milionowe odsłony, ale piszę to choćby dla jednej osoby, która będzie chciała się dzielić ze mną własnymi opiniami, spostrzeżeniami i przemyśleniami.
Czy znałyście już wcześniej znaczenie słowa LaNińa?
Chciałam się odnieść przede wszystkim do szarego tekstu. Jakbym czytała o sobie.. :)
OdpowiedzUsuńNatomiast rok 2011 był dla mnie rokiem zmian, kiedy to zaczęłam dostrzegać, że jestem również JA, która ma swój własny kobiecy świat, swoje plany, marzenia, pasje. Choć to dziwnie brzmi to zaczęłam więcej uwagi sobie poświęcać, swojemu wewnętrznemu ja. I jeśli chodzi o kosmetyki to one zawsze mnie interesowały, tylko, że zawsze wydawało mi się to takie próżne. Tzn osobiście tak nie myślałam, ale sądziłam, że dla osoba trzeci mogłaby mnie tak postrzegać. Wybrałam sobie nieco inną drogę życiową, studiowałam prawo, które również mnie interesuje. Jednak dopiero prowadzenie bloga dało mi takie.. hm.. takie.. nie wiem jak to opisać. Moje wewnętrzne ja urosło, poczuło się warte. Dzięki blogowaniu poznałam masę miłych i życzliwych osób, osób, które podzielają moje zainteresowania. Odkryłam moją kolejną pasję jaką jest fotografowanie. Nie mówię już o tym, że nauczyłam się wykonywać zdobienia paznokci, że odkryłam inne kolory inne niż czerń/biel/brąz (makijaż i ubrania), a nawet odkryłam, że mam brwi, które warto podkreślić hehehe :)
W sumie to mogłabym pisać i pisać, więc chyba napiszę na ten temat u siebie posta ha! ;)
Pozdrawiam cieplutko i życze powodzenia w blogowaniu!