Od świąt minęło już trochę czasu, ale świąteczne prezenty będą nas cieszyć jeszcze przez długie miesiące. Tak na pewno będzie w moim przypadku, a to za sprawą prezentów idealnych i trafionych w dziesiątkę.
Nic jednak nie dzieje się bez przyczyny....w moim rodzinnym domu, prezentami obdarowujemy się nawzajem tzn. każdy dla każdego jest Świętym Mikołajem.
Podczas październikowo-listopadowych przygotowań każdy z nas pisze listy z wymarzonymi prezentami do każdego Mikołaja z osobna...w listach tych zawieramy min.5 rzeczy ( tak aby Mikołaj sam miał szanse wyboru), a także jakieś wskazówki co do koloru, stylu czy nawet link do aukcji w allegro. Listy te wysyłamy najczęściej mailem, a propozycje prezentowe nie mogą się powtarzać.
Ktoś mógłby pomyśleć, ze to trochę nie fair i zapytać jaką frajdę mogą sprawiać zaplanowane i oczekiwane prezenty...odpowiedź jest prosta: zdecydowanie większą niż zupełnie nietrafione, zbędne czy takie które powtarzają się co roku. Poza tym sama wysłałam takich listów sztuk 5, w każdym wpisałam ok 5-7 prezentów co łatwo obliczyć dało około 30 propozycji prezentowych. Uwierzcie mi, że przed samymi świętami sama dokładnie nie byłabym wstanie wyliczyć tych 30 pozycji...najzwyczajniej w świecie ich wszystkich nie pamiętałam.
W tym roku było dokładnie tak samo...
był jednak jeden Mikołaj zupełnie niezorganizowany, który pomimo wysłanego do niego listu, nie miał zbyt wiele czasu na ogarnięcie prezentu. O tym martwiącym mnie fakcie dowiedziałam się w sobotę przed świętami i postanowiłam coś z tym zrobić...a mianowicie w sobotnie południe pojawił się na blogu post z życzeniami prezentowymi, który dokładnie został skonsultowany z zapominalskim Mikołajem. Właściwie palcem wskazany prezent miałam sobie kupić sama w Douglasie, ale w ostatniej chwili przypomniało nam się, że tego samego dnia, nasza wspólna znajoma wraca z Anglii na rodzinne święta. Szybki telefon, sms z dokładnymi danymi i magiczne kuleczki od Guerlain były już pewne. Jak się okazało w strefie bezcłowej kulki te kosztowały .........i teraz uwaga..........29,85 funtów czyli przy szybkiej kalkulacji i pełnych zaokrągleniach kursowych...Meteorities nie kosztowały nawet 150 zł.
Oczywiście gapowatym Mikołajem okazał się mój TŻ, ale po takim prezencie, szybko i skutecznie zostało mu to zapomniane.
A Wy jak się organizujecie???
Spontan czy może pełna organizacja???
Grunt to dobrze się zakręcić :).
OdpowiedzUsuńcieszę jak dziecko podczas rozpakowywania prezentów bo wiem, ze będzie tam coś fantastycznego ;)
Usuń:)
UsuńTeż wolę wiedzieć, co dostanę, bo z "wiekiem" robię się coraz bardziej wybredna :D
fajnie to wymyślasz, ja też tak robię, nikt mi nie kupuję tego co nie potrzebuję :)
OdpowiedzUsuńoszczędność czasu i nerwów dla obu stron ;)
UsuńOczywiście prezenty planowane :) mnie najbardziej cieszą karty podarunkowe ktore noszę w portfelu tak na wszelki wypadek gdybym po pracy przypadkiem znalazła sie w okolicy fajnego sklepu ;)
OdpowiedzUsuńradosc jest tym wieksza gdy np. wpadnie mi cos slicznego w oko a akurat konto świeci pustką ja wyciągam taką karte i bez wyrzutow sumienia kupuje :) w tym roku dostalam kartę do zary juzz czekam z niecierpliwoscia na nowa wiosenna kolekcje :)
fakt, karty upominkowe są super, ale ja takowe wybieram na inne okazje typu. urodziny, imieniny czy dzień kobiet. Na święta lubię prezenty, które fizycznie dają mi nacieszyć oko ;)
UsuńU nas co roku to samo. Umawiamy się, że prezenty dla dzieci jedynie, ale ja nie potrafię tak i każdy jakis drobiazg ode mnie dostanie. Ja niestety nic :/ Za dobre serce mam chyba...
OdpowiedzUsuńOj bidna Ty ;) Przecież dziećmi jesteśmy całe życie ;)
UsuńU mnie spontan niestety :)
OdpowiedzUsuńalbo stety...czasami może nas taki spontan nieźle zaskoczyć ;)
UsuńStawiam na prezenty dobrze przemyślane.
OdpowiedzUsuńto również dobry plan ;)
UsuńA to różnie bywa, w tym roku to kupiliśmy sobie z mężem wspólny prezent :)
OdpowiedzUsuńTeż o takim marzę...marzy mi się rodzinne, duże autko...niech będzie, że do wspólnego użytku ;)
UsuńNo niestety mężczyźni ... nie mają gustu ! więc wolę sama kupić prezent ;) no chyba że wskazuję ten prezent palcem i on go kupuje .
OdpowiedzUsuńDokładnie tak było...wskazałam palcem, zdzwoniłam się z kumpelą, wszystko dograłam.
UsuńOn jednak zapłacił i winy zostały odkupione ;)
Ja w tym roku zrezygnowałam ze świątecznych prezentów :)
OdpowiedzUsuńI mimo, że bardziej lubię robić prezenty niż je dostawać to bez nich świąt akurat sobie nie wyobrażam ;)
UsuńJa jestem bardzo wybredna co do prezentów - oczywiście nie okazuję niezadowolenia na tyle perfidnie, coby Mikołaja nie zasmucić. Jednak listy życzeń dotąd nie robiłam, ale chyba zacznę (po otrzymaniu kolejnego zestawu biżuterii od Męża - nie będę już liczyć którego... ;) ). Ech.
OdpowiedzUsuńJa za to robię prezenty zawsze tematyczne - jak kupuję książki rodzicom, to i babci i bratu też. Jak dłubię coś z decoupage, to też każdy dostaje po pamiątce itd. Wtedy nikt nie jest pokrzywdzony, bo "ej, a ona dostała fajniejszy prezent" ;)
U nas też obdarowujemy się nawzajem. :-)
OdpowiedzUsuńZostałaś przeze mnie nominowana do Libster Blog Award .
OdpowiedzUsuńSzczegóły na moim blogu :
szarymioczami.blogspot.com
obdarowujemy się nawzajem, zwykle coś praktycznego + umilacz, jedynie mój M. dostaje dokładniejsze wytyczne ;)
OdpowiedzUsuńja z mężem robie sobie listy,moja była bardzo długa - bo lubię niespodzianki:) rodzice nigdy nie chcą zdradzać co chcą, ale udaje mi się trafiać w ich gusta;)
OdpowiedzUsuńdobrze ze nadrobil i zostalo mu wybaczone:D
OdpowiedzUsuńale to jest super ;)) szkoda ze u mnie nie ma zwyczajow ze kazdy kazdemu :) tak to rodzice znaczy sie matki obkupuja wsyztskich i siebie ^^ ale za rok mam zamiar tez zakupic cos wsyztskim :D i wprowadzic taka tradycje bo to mile ;)
OdpowiedzUsuńWedług mnie to jest bardzo fajne, bo mimo wszystko na wyczekuje się na takie prezenty z jeszcze większa ekscytacją! No i te Meteorities to naprawdę strzał w dziesiątkę, zwłaszcza że jak widzę znacznie tańsze :))
OdpowiedzUsuńja tez wole powiedziec co chcialabym dostac i byc w 100% zadowolona :)
OdpowiedzUsuńa teraz chwal sie kuleczkami :D