CATRICE pomadka Shy Flamingo 110

Wczoraj w południe wyrwałam się z domu pierwszy raz od prawie 2 tyg. I co prawda była to zaledwie  godzinka i to w dość słabo zaopatrzonym centrum handlowym, ale mimo to zaowocowała nowymi zdobyczami.

Nie jest tego wiele, ale to zawsze coś...

o zakupach innym razem, a teraz Ultimate Shine pomadka z kolekcji limitowanej 

Catrice Shy Flamingo o nr. 110.

Piękne, metalowe i bardzo gustowne opakowanie krzyczało do mnie z serca szafy Catrice. Ostatnie sztuki limitki czekały tam chyba na mnie. Przejrzałam wszystko jednak w oko wpadła mi tylko ta pomadka. Koszt wszystkich "resztek" to 9,99zł., a w przypadku pomadki otrzymujemy 3,5g. samego produktu. z made in Italy. Co lubię w pomadach to ich okres trwałości czyli tak jak w większości wynosi 18 miesięcy od otwarcia. Opakowanie jest bardzo solidne...w końcu metalowe...

Zamknięcie jest dość głośne tzn. klik faktycznie jest mocno słyszalny, ale za to mamy pewność, że kosmetyk został poprawnie zamknięty i bez szans obstawiam jego samootwarcie.

Produkt wydaje się bezzapachowy, a także bez smakowy...za to nafaszerowany masą drobno zmielonego brokatu tak zwanych drobinek. pomadka jest dość miękka i już po pierwszym użyciu ( od razu na parkingu w samochodzie,, tuż po wyjściu ze sklepu) były widoczne ślady użytkowania...co może świadczyć o jej niskiej wydajności ;) Gładko sunie po ustach i po pierwszym muśnięciu zostawia idealne krycie. Jak dla mnie podwójna warstwa wygląda już "zbyt bogato", nieciekawie. Po około 30 sekundach pomadka nabiera swojego blasku i przeistacza się w bardziej płynną taflę tworząc efekt ust pokrytych delikatnie barwiącym błyszczykiem. Co dla mnie najistotniejsze...pomadka nie skleja ust, nie osadza się w kącikach i bardzo równomiernie schodzi. Jej trwałość jest względnie dobra..jedzenia nie zniesie, za to picie i lody przetrwała i moje częste oblizywanie się też ...ot taka mania ;) 

 Ciężko było uchwycić właściwy odcień, ale na tym zdjęciu jest on najbardziej zbliżony do koloru na żywo

 A oto kolor w pełnym słońcu

niestety nie udało się uchwycić drobinek ;)

Z zakupu jestem zadowolona mimo, że dalej nie jestem przekonana do jej koloru...mam wrażenie że jej odcień jest zależny od pory dnia i tak, z rana wygląda bardzie łososiowo, w południe nieco różowo, a pod wieczór malinowo. Jak dla mnie dość sporym minusem okazały się te uwielbiane przeze mnie drobinki...mimo, że pięknie wyglądają na ustach to nie daj Boże dotknij lub pocałuj kogoś i już drobinki wędrują po całej twarzy. Nosiłam ją dzisiaj cały dzień i czułam się świetnie...kompletnie nie czułam jej na ustach, a które dodatkowo świetnie nawilża...no, na pewno ich nie wysusza. 

Cena super, konsystencja fajna, opakowanie eleganckie, kolor-no kwestia gustu tylko za te drobinki odejmuję. 

Ogólna ocenia

5/6