A oto kosmetyk, który pomimo jednego oferowanego koloru, świetnie spasował się w odcień mojej skóry.
Dodam na wstępie, iż nie mam zbytnio dużego doświadczenia z pudrami opalizującymi...
moim pierwszym takim produktem był puder w kulkach z Avonu...oczywiście byłam nimi zachwycona i służył mi doprawdy długo...
następnie długo, długo nic, aż pojawiła się mapka brązująco-rozświetlająca z sensique...jednak ten kosmetyk nie do końca spełnił moje oczekiwania...
wróciłam do ukochanego różu...i tak dopiero po zakupie kulek opalizujących od Gosh'a pokochałam na nowo ten słoneczny blask na mojej twarzy.
Dlaczego się na niego skusiłam:
*zupełnie przypadkiem znalazłam ten produkt w osiedlowej drogerii
* poszukiwałam produktu, który doda mojej twarzy zdrowego blasku
* za namową pani ekspedientki i po porównaniu oferty Gosha z innymi dostępnymi kulkami w tej drogerii, kolor wydał mi się najbardziej naturalny
* cena to ok.52zł. za 25g.
* pamiętając jak to było z kulkami z Avonu wiedziałam, że kosmetyk w kulkach starcza na bardzo długo.
Dodatkowe spostrzeżenia po pierwszym użyciu:
* jako bladzioch kolor wydał mi się nieco pomarańczowy
* możliwość stopniowania koloru
* utrzymał się na moich policzkach przez cały dzień
*cała masa rozświetlających drobinek nie wgląda tandetnie
Co o nim sądzę po rocznym użytkowaniu:
Kosmetyk kupiłam w maju 2011r. w sumie zaraz po moim porodzie, kiedy to cera jeszcze nie zdążyła nabrać blasku, ani nawet odrobinę promieni słonecznych..czyli totalna bladziocha i szarucha. Przy dziecku nie miałam czasu na pudry ( chyba tylko te do pupy niemowlaka), cienie czy inne mazidła...miałam nadzieję, że kulki załatwią sprawę..oj ja głupia. I faktycznie na bladej cerze kosmetyk wygląda nieco pomarańczowo i szczerze mówiąc niezbyt ciekawie...jednak w momencie kiedy moja twarz nabrała nieco koloru od słońca...odcień okazał się idealny.
Wtapia się idealnie, a ponieważ można nim stopniować odcień i budować kolor, świetnie współpracował ze mną , aż do późnej jesieni ( kiedy to powrócił bladzioch). Jaka jest różnica między tymi kulkami, a zwykłym bronzerem...no właśnie taka, że bronzer nie dodaje nam blasku jedynie pięknie konturuje naszą twarz. Kulkami natomiast zastępuję i bronzer i róż jednocześnie, nadając mojej skórze zdrowy brzoskwiniowo-złoty odcień.
Produkt jest mega wydajny. Biorąc pod uwagę, że stosowałam go w ubiegłym roku od maja do listopada tj. 6 mis., a w pudełku mam jeszcze sporo ponad połowę...śmiem przypuszczać, że ten opalizujący blask pozostanie ze mną jeszcze w sezonie 2013.
Na buzi utrzymuje się względnie długo, na moich normalnych policzkach siedział nawet cały dzień...oczywiście zdarzały mu się słabsze dni i pod wpływem temperatury czy to powietrza, czy też częstego dotykania znikał nieco szybciej, ale uważam, że produkt pod tym względem jest naprawdę ok.
Co istotne, nawet pod wpływem łez,nie tworzyły się białe smugi i pozostawał gdzie jego miejsce, nie tworzył plam...ok. mogę się zgodzić trochę brudzi, ale no cóż, coś za coś.
Ogólna ocena 5/6
Mówiąc zupełnie szczerze jest to mój pierwszy produkt tej marki i jestem bardzo zadowolona i zachęcona do dalszego testowania Gosha.
Jeżeli macie jakieś kosmetyki tej marki godne poleceniu..to czekam na znaki, mogą być nawet dymne.
A jak oceniacie jego szanse na Waszych licach? Miałyście? Mieć chcecie?
Kosmetyk kupiłam w maju 2011r. w sumie zaraz po moim porodzie, kiedy to cera jeszcze nie zdążyła nabrać blasku, ani nawet odrobinę promieni słonecznych..czyli totalna bladziocha i szarucha. Przy dziecku nie miałam czasu na pudry ( chyba tylko te do pupy niemowlaka), cienie czy inne mazidła...miałam nadzieję, że kulki załatwią sprawę..oj ja głupia. I faktycznie na bladej cerze kosmetyk wygląda nieco pomarańczowo i szczerze mówiąc niezbyt ciekawie...jednak w momencie kiedy moja twarz nabrała nieco koloru od słońca...odcień okazał się idealny.
Wtapia się idealnie, a ponieważ można nim stopniować odcień i budować kolor, świetnie współpracował ze mną , aż do późnej jesieni ( kiedy to powrócił bladzioch). Jaka jest różnica między tymi kulkami, a zwykłym bronzerem...no właśnie taka, że bronzer nie dodaje nam blasku jedynie pięknie konturuje naszą twarz. Kulkami natomiast zastępuję i bronzer i róż jednocześnie, nadając mojej skórze zdrowy brzoskwiniowo-złoty odcień.
Produkt jest mega wydajny. Biorąc pod uwagę, że stosowałam go w ubiegłym roku od maja do listopada tj. 6 mis., a w pudełku mam jeszcze sporo ponad połowę...śmiem przypuszczać, że ten opalizujący blask pozostanie ze mną jeszcze w sezonie 2013.
Na buzi utrzymuje się względnie długo, na moich normalnych policzkach siedział nawet cały dzień...oczywiście zdarzały mu się słabsze dni i pod wpływem temperatury czy to powietrza, czy też częstego dotykania znikał nieco szybciej, ale uważam, że produkt pod tym względem jest naprawdę ok.
Co istotne, nawet pod wpływem łez,nie tworzyły się białe smugi i pozostawał gdzie jego miejsce, nie tworzył plam...ok. mogę się zgodzić trochę brudzi, ale no cóż, coś za coś.
Ogólna ocena 5/6
Mówiąc zupełnie szczerze jest to mój pierwszy produkt tej marki i jestem bardzo zadowolona i zachęcona do dalszego testowania Gosha.
Jeżeli macie jakieś kosmetyki tej marki godne poleceniu..to czekam na znaki, mogą być nawet dymne.
A jak oceniacie jego szanse na Waszych licach? Miałyście? Mieć chcecie?
z GOSHa miałam tylko perfumy (Kaos oraz Feeling sensual) i bardzo je lubiłam. Były bardzo trwałe i kobiece. Teraz już gustuję w trochę innych zapachach ale ta firma wciąż bardzo dobrze mi się kojarzy :)
OdpowiedzUsuńNawet nie wiedziałam , ze mają perfumy w ofercie...ale sprawdze i nadrobię zaległości ;)
Usuńfajne rozwiazanie pudrowe, ale nie stety z zadnych kulek ni eumiem korzystac ;)
OdpowiedzUsuńO, to o nim mi pisałaś! Piękny efekt - uwielbiam takie rozświetlenie :)
OdpowiedzUsuńTak, tak o nim. mimo trochę pomarańczowego odcienia jest naprawdę fajny ;)
UsuńJeszcze nie miałam żadnego kosmetyku z tej firmy a szkoda, bo nie słyszałam złej opinii na jego temat jednak ceny nie są niskie. Super efekt.
OdpowiedzUsuńMam jeden róż do policzków ale on robi mi krzywdę bo wystarczy odrobinka i wyglądam jak klaun, trzeba umieć nakładać. Z takimi delikatniejszymi odcieniami różów lub bronzerów o wiele lepiej się aplikuje.
Dzięki Ninusia, już szykuję następne posty (jeszcze chcę zdążyć z przepisem grillowym przed końcem sezonu ;-)
Fajnie jak można stopniować kolor...w przypadku wszystkich kosmetyków z przeznaczeniem na lica nie jest wskazane mocne napigmentowanie produktu...zupełnie w przeciwieństwie do cieni np. ;)
Usuńnie miałam nic nigdy tej firmy i ogólnie jakoś teraz wolę prasowane bronzery od tych w kulkach, kiedyś zupełnie odwrotnie. sama nie wiem czemu :P
OdpowiedzUsuńNie miałam nigdy kosmetyków tej firmy więc niewiele mogę polecić, ale efekt na twarzy super! Jestem pod wrażeniem! :-)
OdpowiedzUsuńpodpisuję się pod Gosią. :) miałam napisać to samo. :):)
UsuńJa uwielbiam wszelkie kulki, bronzery, pudry brązujące/rozświetlające, róże.
OdpowiedzUsuńZ gosha miałam dawno dawno temu pomadkę i pamiętam, że była bardzo fajna :)
@Możesz sobie zaznaczyć, że tymczasowo nie chcesz nikogo przyjmować ale do innych osób nadal możesz jeździć ;)
OdpowiedzUsuńZ Gosha mam tylko jeden lakier do paznokci, miałam w pobliżu tylko jedną szafę tych kosmetyków, a teraz już nawet ta nie jest dostępna w moim mieście.
OdpowiedzUsuńA ja właśnie mam niedaleko siebie ich szafę i aż się boję wchodzić do tej drogerii ;)
Usuńja również jestem zachwycona tym z Avonu ;)
OdpowiedzUsuńduży plus dla tych, ze się utrzymują długo ;)
mimo ciemnego kolorku na buzce wyglada calkiem naturalnie :)
OdpowiedzUsuńŁadnie wyglądają na twarzy :))
OdpowiedzUsuńciekawy kosmetyk :) ja mam kulki z Avon'u i są ok :)
OdpowiedzUsuńja mam coś takiego z Sensique i są średnie:/
OdpowiedzUsuńpozdrawiam:))
http://akademia-wojownikow.bloog.pl/
niestety marka marce nierówna ;)
UsuńBOSHE TEN GOSH wyglada bardzo naturalnie!mozliwe, że powiększe swoją minialistyczna kolorówke
OdpowiedzUsuń